jest nim także rondo
Czy ten artykuł był ciekawy? Podziel się nim! Rondo tymczasowe na skrzyżowaniu Krakowska-Narutowicza-Sikorskiego po latach idzie do przebudowy. Tarnowski magistrat otrzymał już zgodę i
Dzięki niej nie jest tu tak szaro i buro, a nawet trochę cieplej - wykrzykuje grupka gimnazjalistów spotkana na Nowym Świecie. - To żadne rondo de Gaulle'a, to rondo de Palma! - przekonuje z
Jest nim także dojmujące uczucie pustki, szczególnie jeśli pozostawaliśmy w związku przez dłuższy czas. Tylko ten, kto ją przeżył, wie, czym jest samotność po rozstaniu i jak ciężko się z niej wyzwolić. W dzisiejszym wpisie omówimy sobie mechanizm uczucia samotności po rozstaniu.
Kierowca poważnie nie ucierpiał, w przeciwieństwie do infrastruktury: uszkodzeniu uległy barierki i panele fotowoltaiczne zainstalowane na środku ronda. To nie pierwszy taki wypadek na
Z dwóch podanych nazw lepsza jest rondo Nadwiślańskie Urzecze (koniecznie ze słowem rondo pisanym od małej litery). Nazwy dopełniaczowe (w tym wypadku: rondo Nadwiślańskiego Urzecza – także zresztą z nazwą gatunkową pisaną małą literą) stosuje się na ogół (choć nie zawsze), by kogoś lub coś upamiętnić, a w omawianym wypadku nie mamy z tym do czynienia.
Dating Age Difference Rule Of Thumb. Na polskich drogach buduje się coraz więcej rond – czyli według przepisów skrzyżowań o ruchu okrężnym. Niestety wielu kierowców pokonuje je nieprawidłowo. Z czego wynikają problemy? Jak prawidłowo pokonać rondo? Czym według przepisów jest rondo? Pojęcie rondo nie pojawia się w żadnych przepisach. Mamy natomiast wiele wskazówek dotyczących tego, jak poruszać się po skrzyżowaniu o ruchu okrężnym. W praktyce ronda miewają bardzo skomplikowaną budowę, są duże i wielopasmowe. Tymczasem kierowcy miewają problem już z tymi najprostszymi. Jak pokonać rondo zgodnie z przepisami? Jak prawidłowo przejechać przez rondo? Do najczęstszych dylematów kierowców, którzy muszą przejechać przez rondo należą: kto ma pierwszeństwo? który pas można zająć? kiedy i jaki kierunkowskaz włączyć? Warto pamiętać, że za nieznajomość przepisów i błędne poruszanie się po rondzie można dostać nie tylko mandat, ale także punkty karne. Kto ma pierwszeństwo na rondzie? Przede wszystkim należy więc ustalić kwestię pierwszeństwa. Tak naprawdę analizując sytuację nie wiadomo skąd dylematy – przed prawie każdym rondem znajdują się bowiem znaki informujące, jaki porządek będzie obowiązywał. W większości przypadków przed wjazdem kierowca mija zatem dwa znaki: C-12 – ruch okrężny, A-7 – ustąp pierwszeństwa przejazdu. To znaczy, że za chwile na drodze będzie skrzyżowanie o ruchu okrężnym, potocznie nazywane rondem – i że pojazdy, które się nim poruszają – mają pierwszeństwo przed wjeżdżającymi. Co ciekawe dotyczy to także tramwajów. One także muszą przepuścić pojazdy znajdujące się na rondzie. Sytuacja się zmienia, gdy pojazdy opuszczają skrzyżowanie. Wówczas nie tylko tramwaje mają bezwzględne pierwszeństwo. Dotyczy to wszystkich pojazdów. Kiedy powyższe zasady nie obowiązują? Aby mieć pewność, kto w danej sytuacji ma pierwszeństwo przejazdu, należy bacznie obserwować znaki umieszczone przed skrzyżowaniem. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których nie ma znaku A-7 – ustąp pierwszeństwa. W związku z tym, że brak jest szczegółowych, odrębnych przepisów regulujących ruch w takim miejscu, należy zachować się tak, jak na każdej innej drodze – a więc pierwszeństwo ma pojazd znajdujący się z prawej strony (zasada prawej ręki). Oznacza to, że pierwszeństwo ma samochód wjeżdżający na rondo, a nie ten, który już się na nim znajduje. Na szczęście takich skrzyżowań jest znacznie mniej. Inne możliwości Jeszcze inną możliwością ustalenia pierwszeństwa na rondzie jest sytuacja, gdy przed skrzyżowaniem ustawiono sygnalizację świetlną. Wówczas to ona decyduje o kolejności przejazdu. Jeśli zielone światło pojawia się w jednym momencie dla tramwajów i samochodów – to tramwaje mają pierwszeństwo – nawet wtedy, gdy skręcają, a samochody poruszają się na wprost. Trzeba jednak pamiętać, aby mimo wszystko zwracać uwagę na znaki drogowe – w razie wyłączenia sygnalizacji, na przykład z powodu awarii – zaczynają one obowiązywać. Jak opuścić rondo? Którym pasem się poruszać? Dużym problemem dla kierowców jest podjęcie decyzji, dotyczącej tego, który pas ruchu wybrać. Otóż wszystko zależy od sytuacji i zamiarów kierującego pojazdem. Jeśli chcemy skręcić w prawo – możemy poruszać się prawym pasem, sytuacja jest więc prosta i jasna. Nieco bardziej skomplikowana jest jazda na wprost – w takiej sytuacji bowiem można poruszać się zarówno lewym, jak i prawym pasem. Aby zaś skręcić w lewo albo zawrócić – analogicznie należy poruszać się lewym pasem. Problem pojawi się dopiero w momencie chęci opuszczenia skrzyżowania. Otóż zgodnie z zasadami ruchu drogowego, pierwszeństwo mają osoby znajdujące się z prawej strony – a więc zjeżdżając z ronda, należy przepuścić samochody z zewnętrznych pasów. Jak używać kierunkowskazów na rondzie? Dla wielu kierowców zupełnie niezrozumiałe są zasady używania kierunkowskazów na rondzie i niestety używają ich błędnie. Stanowi to duży kłopot dla innych kierowców, oczekujących komunikatów ze strony innych kierowców. Wyjaśniamy – w nadziei, że rozwiąże to problem raz na zawsze. Otóż przede wszystkim najpowszechniejszym błędem jest włączanie kierunkowskazu przed wjazdem na rondo. I popełnia go ogromna ilość kierowców. Tymczasem kierunkowskaz włączyć należy dopiero wtedy, gdy wybierze się miejsce opuszczenia skrzyżowania. Najlepiej na tyle wcześnie, aby oczekujący na wjazd kierowcy mięli szansę skorzystać z tej informacji. Przeczytaj także: Savoir vivre na drodze – o czym trzeba pamiętać? The following two tabs change content wpisy Od 2017 roku redaktor Przewodnika Ubezpieczeniowego. Związana z branżą ubezpieczeniową od kilku lat. Dzięki zamiłowaniu do dziennikarstwa internetowego Poradnik tworzony przez specjalistów nabiera kształtu przyjaznego odbiorcom.
Rondo to coraz bardziej popularny typ skrzyżowania w naszym kraju. Nie doczekało się jednak osobnego rozdziału w kodeksie to coraz bardziej popularny typ skrzyżowania w naszym kraju. Nie doczekało się jednak osobnego rozdziału w kodeksie drogowym, dlatego nie będzie również jego fachowej taki typ skrzyżowania należy pamiętać o kilku zasadach. Przed ogromną większością rond w Polsce występują dwa znaki: C-1 – „ruch okrężny” oraz A-7 – „ustąp pierwszeństwa”. W takiej sytuacji pierwszeństwo mają pojazdy poruszające się po rondzie. Dlatego przed wjechaniem na rondo należy zachować szczególną ostrożność i upewnić się czy nic po nim nie jednak pamiętać, że gdy (jakimś cudem) odnajdziemy rondo, przed którym nie będzie znaku pierwszeństwa, to panują tam zasady ogólne. Oznacza to, że obowiązuje wtedy reguła prawej strony. Pierwszeństwo w takiej sytuacji ma kierowca wjeżdżający na rondo, a nie ten, który po nim już wiedzieć także, w jaki sposób należy sygnalizować określone manewry na rondzie. Wielu kierowców włącza prawy kierunkowskaz wjeżdżając na skrzyżowanie o ruchu okrężnym. Nie jest to konieczne, ponieważ geometria jezdni wymusza tylko i wyłącznie taki właśnie skręt. Z kolei manewr opuszczenia ronda powinien zostać zasygnalizowany kierunkowskazem wystarczająco wcześnie i wyraźnie. Także każda zmiana pasa ruchu na samym rondzie powinna być sygnalizowana kierunkowskazem. Pamiętajmy też, że zmieniając pas ruchu należy ustąpić pierwszeństwa pojazdowi poruszającemu się po tym pasie, na który chcemy zamierzamy pokonać rondo mające co najmniej dwa pasy ruchu, musimy pamiętać także o zajęciu odpowiedniego pasa. Generalna zasada jest taka, że pojazd zamierzający skręcić w prawo, powinien zbliżyć się możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, czyli zająć prawy pas. Z kolei samochód zamierzający skręcić w lewo powinien zająć lewy rysunku widzimy samochody A i B. Ich kierowcy postępują prawidłowo, zajmując odpowiednie pasy ruchu. Kierowca auta A skręca w lewo, więc zajmuje pas lewy, kierowca auta B skręca w prawo więc zajmuje pas prawy. Z kolei kierowca auta C postępuje źle. Zajęcie pasa lewego, gdy zamierzamy skręcić w prawo jest sytuacją niepoprawną. Należy pamiętać o tym, że, analogicznie, jeśli chcemy skręcić w lewo, a podróżujemy po tym samym rondzie prawym pasem, nie zachowujemy się poprawnie. Dlaczego? Między innymi dlatego, że takie postępowanie ogranicza płynność ruchu na ofertyMateriały promocyjne partnera
Dwudziesty czwarty lutego AD 2022 niezaprzeczalnie przyniósł Polsce i światu znacznie większe problemy, niż tylko uchwaloną tego dnia ustawę o ochronie dziedzictwa narodowego związanego z nazwami obiektów przestrzeni publicznej oraz pomnikami ( Śmiem jednak twierdzić, że nawet na tle niezwykle silnej konkurencji, rzeczona ustawa jawi się jako murowany nominat do nagrody potworka legislacyjnego kadencji. Jak powszechnie wiadomo, celem ustawy z 24 lutego było zablokowanie zmiany nazwy Ronda Dmowskiego w Warszawie na Rondo Praw Kobiet (z tego względu nazywać ją będziemy dalej Lex Rondo à la Dmowski [a w skrócie po prostu Lex Rondo] – wszak Chopina ustawa chroni jedynie przed odbieraniem mu ulic i szkół, a przed trawestacją tytułów utworów nie, zaś Rondo à la Krakowiak należy do tych mniej, dla zobrazowania czego można go tu posłuchać w wykonaniu pianisty, którego nie znoszę: Nie pierwszy to raz, gdy większość parlamentarna ustawą stara się postawić na swoim w sporze z samorządem (vide ustawa z dnia 19 lipca 2019 r. o inwestycjach w zakresie budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 – Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku). Zachowanie pozorów abstrakcyjności i generalności konstytutywnego dla aktu ustawowego, służącego de facto wyłącznie załatwieniu sprawy konkretnie i indywidualnej wymaga nienazywania rzeczy po imieniu, czyli legislacyjnej hipokryzja. Hipokryzja zaś, jak wiadomo, jest hołdem, który występek składa cnocie. Skoro zatem miłościwie panująca nam większość sejmowa nadal widzi potrzebę zachowania w swojej twórczości pozoru trójpodziału władzy, to znaczy, że tli się jeszcze jakaś nadzieja na jej prawnicze nawrócenie. Nie zmienia to jednak faktu, że w przyszłej historii legislacji słuącej ręcznemu sterowaniu obrotem prawnym (czyli poniekąd – odwołując się do terminologii tzw. administracji gospodarczej – legislacji nakazowo-rozdzielczej). Lex Rondo, niedługą ustawę (raptem 14 artykułów, a pomijając przepisy przejściowe i końcowe tylko 6) trzeba przeczytać co najmniej trzykrotnie, aby chociaż wstępnie zrozumieć, co z niej wynika. A wynika, co następuje: „Obiektom przestrzeni publicznej”, którymi są zarówno samorządowe jednostki organizacyjne, jak i budowlane, place, czy mosty (fajnie pojemna kategoria) (art. 2 pkt 1 ustawy), i która mają „patronów”, definiowanych przez Lex Rondo (art. 2 pkt 2) jako „nazwa obiektu przestrzeni publicznej odwołująca się do imienia, nazwiska, przydomku lub pseudonimu” określonych osób (jakich o tym, niżej) lub „patronaty”, określone przez ustawę (art. 2 pkt 3) jako „nazwy (…) odwołujące się do” określonych „organizacji lub instytucji”, „wydarzenia, przedmiotu, daty lub miejsca” lub „grup osób” (jakich – poniżej) mogą być nazywane innymi nazwami (w języku Lex Rondo: „patronami” lub „patronatami”) tylko w ściśle określonych przypadkach, które określa art. 4 ustawy. Lexrondowskie definicje pojęć „patrona” i „patronatu” dostarczają podręcznikowego przykładu błędu zwanego w logice prawniczej (JKM zanim się zradykalizował, przekonująco wywodził, czym tzw. logika prawnicza różni się od logiki) błędu przesunięcia kategorialnego. „Patron” nie jest bowiem nazwą, tylko osobą, natomiast posiadanie patrona przez jednostkę lub obiekt („obiekt przestrzeni publicznej” w rozumieniu Lex Rondo), czyli „patronat” może wiązać się z odwołaniem do danej osoby w nazwie jednostki (np. Rondo Dmowskiego lub TSS Stefan Batory). Jednak nie czepiajmy się. Robota legislacyjna na nocki może osłabiać percepcję projektodawców, a dopóki możemy zgadnąć, co mieli na myśli, to nie jest źle. Wracając do ustawy. „Patroni” (czyli nazwy), „obiektów przestrzeni publicznej”, których nie wolno zmieniać od tak sobie to „nazwy odwołujące się do imienia, nazwiska, przydomku lub pseudonimu”: (a) „historycznego władcy Państwa Polskiego lub księcia polskiego okresu rozbicia dzielnicowego”; lub (b) „Ojca Niepodległości w rozumieniu ustawy z dnia 7 kwietnia 2017 r. o Narodowych Obchodach Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej”; lub (c) „innej osoby zasłużonej dla budowania i umacniania Państwa Polskiego, tożsamości Narodu Polskiego lub dla rozwoju społeczeństwa poprzez: (i) udział w walce o niepodległość lub ochronę granic Państwa Polskiego, (ii) zaangażowanie w rozwój gospodarczy Państwa Polskiego lub (iii) dorobek artystyczny, naukowy lub działalność społeczną”; względnie (d) „osoby ogłoszonej świętą lub błogosławioną przez Kościół Katolicki lub inny kościół chrześcijański.” Pierwsza uwaga do definicji „patrona”. Pisząc o historycznym „władcy” Państwa Polskiego, zamiast o „królu” Polski projektodawcy zapewne chcieli chronić Mieszka I przed zakusami depatronyzacyjnymi. Ale chyba trochę przestrzelili, bowiem „władca” może oznaczać także osoby sprawującej funkcję głowy państwa w okresie republikańskim. Powyższe oznaczało, że Plac Narutowicza w Warszawie również jest chroniony. A może nawet – o zgrozo – parki Tadeusza Mazowieckiego (w Poznaniu i w Warszawie). Zostawmy na chwilę z boku pojemną kategorią „innych osób zasłużonych dla budowania i umacniania Państwa Polskiego” (czy tylko mi przywodzi ona na myśl również kojarzące się z pomnikami słowo „utrwalacz”), czy świętych i błogosławionych „kościołów chrześcijańskich” (choć większość kościołów chrześcijańskich w Polsce i na świecie stanowią kościoły ewangelickie, które żadnych świętych nie ogłaszają) i przyjrzymy się „Ojcom Niepodległości” (gdyby używanie wielkich liter było opodatkowane, deficyt budżetowy byłby zauważalnie niższy). Zauważyć bowiem trzeba, że ustawa o Narodowych Obchodach Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (gdyby wprowadzić także opłatę do użycia każdego użycia słowa „narodowy” w tytule aktu normatywnego, to Kancelaria Sejmu i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa – a jakże – Narodowego ogłosiłyby bankructwo) nie definiuje „Ojców Niepodległości”. Jedynie w preambule wskazuje, że „uznaje za Ojców Niepodległości w szczególności Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Jana Paderewskiego i Wincentego Witosa.” Preambuła jednak – jak wiadomo – nie ma samodzielnego znaczenia normatywnego. Zatem odesłanie z Lex Rondo à la Dmowski do ustawy Narodowych Obchodach Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (ryczałt ewidencjonowany od wielkich liter: stawka x 8) jest odesłaniem pustym. Czyli nie wiadomo, kto jest „Ojcem Niepodległości” w rozumieniu Lex Rondo, co zresztą nie może dziwić, wszak już starożytni utrzymywali, że mater sepmper certa, zaś pater incertus. I tu niestety skończyły się żarty, zaczęły się schody (ciekawe, czy autorowi tego bon-motu, Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu wolno byłoby zabrać ulicę – a ma takową np. w Krakowie; może dzięki legendarnemu birbanctwu dostatecznie się zasłużył dla „budowania i umacniania (…) tożsamości Narodu Polskiego”, aby raz zdobyty przyczółek patronacki utrzymać). W kontekście rzeczywistego ratio legis, czyli Ronda Dmowskiego w Warszawie, trzeba bowiem jasno powiedzieć, że Roman Dmowski nie jest „Ojcem Niepodległości” w rozumieniu Lex Rondo, bo – jak wykazano wyżej – jest to pojęcie normatywnie puste, a zatem w rozumieniu ustawy nikt nie jest „Ojcem Niepodległości”. Jedyna nadzieja na uratowanie dla niego ronda to wykazanie, że jest „inną osobą zasłużoną dla budowania i umacniania Państwa Polskiego, tożsamości Narodu Polskiego lub dla rozwoju społeczeństwa.” lub kanonizacja przez „kościół chrześcijański”, na którą jednak chyba się nie zanosi (aczkolwiek, jakby było trzeba, to pewnie da się załatwić, bo nie takie rzeczy patriarcha Cyryl ze szwagrem…). Podkreślić trzeba również, że – jeżeli czytać literalnie Lex Rondo – to liczba osób, których nazwiska, przydomki lub pseudonimy w nazwach (czyli „patronach”) „obiektów przestrzeni publicznej” przysługuje ochrona jest potencjalnie ogromna. Dotyczy ona bowiem osób „zasłużonych (…) dla rozwoju społeczeństwa poprzez: (…) zaangażowanie w rozwój gospodarczy Państwa Polskiego.” Obstawałbym przy tezie, że każda osoba, która pracuje i płaci podatki (albo nawet tylko pracuje albo tylko płaci podatki) kładzie swoje „zasługi” „dla rozwoju społeczeństwa”, poprzez przyczynianie się do „rozwoju gospodarczego Państwa Polskiego”. A zatem ulicy jej zabrać nie wolno. Natomiast „patronat” w myśl Lex Rondo oznacza „nazwę obiektu przestrzeni publicznej odwołującą się do: a) „organizacji lub instytucji, w tym wojskowych i harcerskich jednostek organizacyjnych, które zasłużyły się w co najmniej jeden sposób, o którym mowa w pkt 2 lit. c”, a więc dla „budowania i umacniania Państwa Polskiego, tożsamości Narodu lub dla rozwoju społeczeństwa”; lub b) „wydarzenia, przedmiotu, daty lub miejsca symbolicznie związanych z działalnością osób, o których mowa w pkt 2”, czyli osób wymienionych w definicji „patronów” (po polsku powiedziałby się po prostu „patronów”, ale „patroni” w rozumieniu Lex Rondo to nazwy związane z tymi osobami), lub „z innych względów istotnych dla budowania i umacniania tożsamości Narodu Polskiego”; lub c) „grupy osób, w której skład wchodzą osoby, o których mowa w pkt 2”, czyli „patroni” (w potocznym, a jednocześnie poprawnym znaczeniu tego słowa). Warto też zwrócić uwagę, że ostatni punkt definicji „patronatu” jest frapująco pojemny, a jednocześnie mało konsekwentny. Przykładowo, ul. Wszystkich Świętych (w Poznaniu) podlega ochronie ustawowej, bowiem dotyczy „grupy osób, w której skład wchodzą” „osoby ogłoszone świętymi lub błogosławionymi przez Kościół Katolicki lub inny kościół chrześcijański.”, natomiast pl. Świętego Ducha (w Krakowie) ochronie nie podlega, bowiem Ducha Świętego żaden „kościół chrześcijański” nie kanonizował (chyba, żeby uznać zasługi Ducha Świętego dla „budowania i umacniania Państwa Polskiego, tożsamości Narodu Polskiego lub dla rozwoju społeczeństwa.”, wówczas nazwa placu podlegałaby ochronie z innego paragrafu). Odnotować także trzeba, że Lex Rondo (w art. 3) skreśla z grona „patronów” i „patronatów” nazwy, o których mowa w ustawie z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gmin, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki (ani jednak wielkiej litery – od razu widać, że to ustawa o szwarccharakterach, ale budżet cierpi). Zastrzeżenie to jest dowodem niewiary ustawodawcy w swoją skuteczność, jako że zgodnie z rzeczoną ustawą nazwy propagujące komunizm i inne ustroje totalitarne miały już zostać zmienione, a więc nie powinno być ryzyka, że Lex Rondo obejmie je ochroną. Zgodnie z art. 4 Lex Rondo, zmiana patrona lub patronatu (czyli nazwy, innej niż zabronioną ustawa o dekomunizacji ulic; czynność zmiany nazwy nazwijmy „depatronyzacją”) jest dopuszczalna tylko o ile: (a) jednocześnie ze zmianą tego samego patrona lub patronat nada się „innemu obiektowi przestrzeni publicznej w celu zapewnienia godniejszej formy upamiętnienia”; lub (b) dojdzie do „ujawnienia, nieznanych publicznie w chwili ustanowienia patrona lub patronatu, okoliczności, które kwestionują zasadność uznania danej nazwy za patrona lub patronat”; lub (c) dojdzie do „ujawnienia, nieznanych publicznie w chwili ustanowienia patrona lub patronatu, czynów związanych z działalnością publiczną osoby, grupy osób, organizacji lub instytucji, które polegały na: (i) propagowaniu komunizmu, nazizmu, faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego lub technik i praktyk działania właściwych takiemu ustrojowi, (ii) stosowaniu metod i praktyk działania właściwych ustrojowi totalitarnemu.”; lub (iii) szpiegostwie na rzecz obcego państwa lub udziale w spisku przeciwko suwerenności i niepodległości Państwa Polskiego.” Szczególnie interesująca wydaje się pierwsza przesłanka, którą – wzorem regulacji dotyczących zgód na wycinkę drzew, udzielanej z obowiązkiem dokonania nowych nasadzeń – nazwać by można „patronatem kompensacyjnym”. Otwarte pozostaje pytanie, jak taksować „obiekty przestrzeni publicznej” z punktu widzenia „godności formy upamiętnienia”. Przykładowo, czy aleja jest zawsze lepsza od ulicy, albo czy ulica dłuższa jest lepsza od krótszej? A może – jak to w nieruchomościach – na wycenę „godności formy upamiętnienia” rzutują trzy rzeczy: „lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja”? Czy „patronat kompensacyjny” w innej miejscowości będzie dopuszczalny, a jeżeli tak, to czy w każdej? Czy ulica w Bydgoszczy za utraconą ulicę w Toruniu nigdy nie przejdzie testu „godności formy upamiętnienia” i vice versa? A może jakiś sprytny samorząd mógłby wystawiać na aukcję nowe ulice i oddawać je tej miejscowości, chcącej pozbyć się „patrona” chronionego Lex Rondo, która zaoferuje najwyższą cenę? Bardzo wiele możliwości otwiera przed nami analizowana ustawa. Interesujące jest też, że ustawa pozwala na depatronyzację obiektu jedynie wówczas, gdy ciemne sprawki osoby, której ma ona dotyczyć były „nieznanych publicznie w chwili ustanowienia patrona lub patronatu.” Nasuwa się bowiem pytanie, jak wiele osób musiałoby w chwili ustanowienia patronatu lub patrona o nich wiedzieć, aby taki patron lub patronat stawały się nie do ruszenia. I właściwie dlaczego podstawą depatronyzacji mogą być grzechy niejawne, a grzechy jawne w chwili ustanowienia patronatu już nie. Na koniec zemsta choć leniwa przywiodła nas wreszcie do pomników, których usuwania Lex Rondo także zabrania. Zgodnie z art. 2 pkt 4) ustawy „pomnik” oznacza „również kopce, obeliski, kolumny, rzeźby, posągi, popiersia, kamienie pamiątkowe, płyty i tablice pamiątkowe znajdujące się na nieruchomości stanowiącej własność lub będącej w posiadaniu jednostki samorządu terytorialnego, związku jednostek samorządu terytorialnego lub związku metropolitarnego.” Zgodnie zaś z art. 6 Lex Rondo, „do usunięcia pomnika upamiętniającego osobę, o której mowa w art. 2 pkt 2, organizację, instytucję, grupę osób, wydarzenie, przedmiot, datę lub miejsce, o których mowa w art. 2 pkt 3”, czyli do osób i organizacji wskazanych w definicjach, odpowiednio: „patrona” i „patronatu”, „stosuje się odpowiednio przepisy art. 3, art. 4 pkt 2 i 3 oraz art. 5”, czyli ustanowione tam zakazy, na czele z zakazem usuwania takich pomników, chyba że spełni się którąś z omówionych wyżej przesłanek. Zasadniczy problem regulacji dotyczącej pomników polega na tym, że o ile w przypadku „obiektów przestrzeni publicznej” wskazano, że są nimi jedynie obiekty w gestii samorządów, o tyle w przypadku „pomników” brak jest takiego wskazania. Wprawdzie w definicji „pomnika” mowa jest o obiektach „znajdujących się na nieruchomości stanowiącej własność lub będącej w posiadaniu jednostki samorządu terytorialnego, związku jednostek samorządu terytorialnego lub związku metropolitarnego.”, jednak dotyczy ono wyłącznie kategorii obiektów, o których ustawowa definicja mówi, że są one „również” „pomnikami”. Natomiast w odniesieniu do „pomników” w sensie ścisłym (i potocznym zarazem), czyli figuratywne przedstawienia ludzi lub rzeczy, w Lex Rondo nie wskazano, że ma ona zastosowanie jedynie do obiektów posadowionych na gruncie samorządowym. W art. 1 określającym zakres stosowania ustawy również próżno szukać wskazania, że ustawę stosuje się jedynie do terenów we władaniu samorządów. Wydaje się zatem, że – w świetle literalnego brzmienia Lex Rondo – zakaz usuwania pomników ma zastosowanie także do gruntów prywatnych oraz do gruntów Skarbu Państwa (do którego notabene regulacja dotyczące zmiany nazw „obiektów przestrzeni publicznej” nie ma zastosowania). Zważywszy przy tym, że Lex Rondo nie zawiera zastrzeżenia, iż zakaz usuwania dotyczy wyłącznie pomników postawionych legalnie, a jednocześnie, że jest ona regulacją późniejsza niż Prawo budowlane, przyjąć trzeba, iż również pomniki stanowiące samowolę budowlaną podlegają lexrondowskiej ochronie przed usunięciem. Taka regulacja stwarza ogromną przestrzeń dla twórczego blokowania projektów inwestycyjnych. Wystarczy bowiem pod osłoną nocy postawić na gruncie budowlanym pomnik osoby chronionej przez ustawę, a właściciel będzie się mógł pożegnać z planami zabudowy. Dla zapewnienia odpowiedniej skuteczności takiej „pomnikowej blokady” inwestycji należy jedynie zadbać o właściwą wymowę i odpowiednie gabaryty pomnika. Godna polecenia byłaby na przykład pomnik kremówki w ostrych granicach działki (o ile tylko teren budowy ma prostokątny kształt), ze stosowną tablicą podkreślającą, że kremówka jest stanowi „przedmiot (…) symbolicznie związany z działalnością” „osoby ogłoszonej świętą (…) przez Kościół Katolicki.”, czyli z Janem Pawłem II. Przy odrobinie operatywności po zablokowaniu inwestycji będzie można jeszcze sprzedać powierzchnię reklamową na pomniku jakieś ciastkarni. Oczywiście, powyższa wizja jest zgodna jedynie z literalnym brzmieniem Lex Rondo. Sądy administracyjne – jak często w ostatnich czasach – będą ją pewnie wykładać funkcjonalnie, prokonstytucyjnie, a zarazem rozsądnie (na ile to możliwe) i ograniczą nienaruszalność pomników jedynie do tych, które stoją na terenach komunalnych i nie stanowią samowoli budowlanej. Nie zmienia to jednak faktu, że Lex Rondo pozostaje przykładem legislacji skandalicznej nie tylko z punktu widzenia celów i skutków ustawy (nad którymi spuszczono tu zasłonę miłosierdzia), ale także w zakresie techniki legislacyjnej. Zatem jej twórcy niewątpliwie zasłużyli na nieusuwalny pomnik na środku Ronda Dmowskiego, najlepiej zintegrowany z torowiskiem tramwajowym.
Nowe rondo w Strzelinie namalowane na biało wzbudza emocje! Kierowcy nie wiedzą, jak jechać Zasady jazdy po rondzie dla kierowców są dość jasne i proste. Tego typu skrzyżowanie sprzyja bezpiecznemu przemieszczaniu się, a ruch jest zawsze jednokierunkowy. Czasem jednak mogą pojawić się sytuacje co najmniej dziwne i nieoczekiwane. Takim przykładem jest rondo w Strzelinie, które powstało niedawno. Władze miasta zapomniały o prawidłowym oznaczeniu skrzyżowania. Namalowali za to białe koło. Nowo powstałe rondo w Strzelinie początkowo było kpiną lokalnych mediów. Pojawiło się także w Teleexpressie. I rzeczywiście, nowe skrzyżowanie wydaje się być dość kontrowersyjne. Wszystko dlatego, że władze miasta na samym początku nie zadbały o prawidłowe umieszczenie znaków wskazujących na przedmiotowe rondo. Namalowały za to na samym środku białe koło. To jednak nie pomogło kierowcom i rowerzystom. Pomysł okazał się nietrafiony. Dobitnie pokazuje to filmik autorstwa redakcji Strzelin998. Została na nim ujęta cała kompilacja niefortunnych zdarzeń. Kierowcy jeżdżą, tak jak wcześniej, na wprost, wjeżdżając w białe koło. Inni, równie mocno zdezorientowani, zatrzymują się w trakcie. Co zabawne, gdy lokalne media opublikowały zdjęcie nowo powstałego ronda w Strzelinie, na białym kole pojawiły się od razu pachołki. Po to, żeby oznaczyć nowe rondo. Niewiele to zmieniło, kierowcy wciąż byli zdezorientowani, o czym świadczyły kolejne nagrania opublikowane przez lokalny portal oraz jego czytelników. Pod koniec dnia pachołki zostały zresztą zabrane przez straż miejską i ponownie ustawione we wtorek rano. ZOBACZCIE PONIŻEJ FILMIK: Straż miejska ze Strzelina ustawia pachołki, aby zwrócić uwagę kierowców na to, że organizacja ruchu w tym miejscu się zmieniła. Pachołki na noc są zabierane i z rana znów ustawiane. Quiz dla dobrych kierowców Pytanie 1 z 11 Nadsterowność oznacza poślizg kół osi Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres online@ Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!
Rondo Czesława Niemena z instalacja upamiętniającą legendarnego artystę · fot. UM Bielsko-Biała Instalacja ma formę dwóch półpierścieni o promieniach wynoszących ok. 285 cm i wysokości od 233 cm do 323 cm. Każdy półpierścień tworzą dwie płyty z blachy kortenowskiej z wyciętym laserem napisem Niemen z muzycznymi motywami w postaci nutek, a także cztery tafle - witraże przedstawiające twarz artysty. Jeden półpierścień nawiązuje do najbardziej znanej płyty Niemena Dziwny jest ten świat, a drugi przedstawia barwny portret artysty. Całość instalacji uzupełniają słupki konstrukcyjne - po siedem elementów na każdy Czesława Niemena z instalacja upamiętniającą legendarnego artystę · fot. UM Bielsko-Biała Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Bielsku-Białej Wojciech Waluś przypomniał historię budowy tego ronda i całego ciągu ulicy Cieszyńskiej. - Ta dobra robota to dzieło rzemieślników drogowych, do której dokładamy ostatnią cegiełkę, dzięki czemu użytkowa przestrzeń nabierze kształtu artystycznego - powiedział W. Waluś. - Motywem przewodnim instalacji są słowa z piosenki Dziwny jest ten świat, bo im dłużej żyję, tym bardziej świat staje się dziwny - stwierdził Jacek Czesława Niemena z instalacja upamiętniającą legendarnego artystę · fot. UM Bielsko-Biała Dziękując wszystkim zaangażowanym w ten projekt, prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski podkreślił, że powstanie niemenowskiej instalacji to postawienie przysłowiowej kropki nad i. - Jak widać, ruch tutaj jest duży. Czesław Niemen został patronem ronda już kilka lat temu. Teraz dzięki instalacji pamięć o tym wielkim artyście będzie jeszcze żywsza, a przejeżdżający w tym rejonie kierowcy będą o nim stale pamiętali - powiedział prezydent. 14 lutego 2006 roku Rada Miejska Bielsku-Białej postanowiła, że rondo na skrzyżowaniu ulic Cieszyńskiej, Szarotki oraz Stawowej będzie nosiło imię Czesława Niemena. W uzasadnieniu do uchwały samorządowcy podkreślili, że nadanie imienia Niemena rondu ma na celu upamiętnienie postaci wybitnego polskiego artysty, który koncertował również w Bielsku-Białej. Wnioskodawcą uchwały było Stowarzyszenie Kulturalne Sonata. mp / UM Bielsko-Biała
jest nim także rondo